W zeszłym tygodniu podsumowałem ostatni miesiąc roku, dziś przyszła kolej na wybór najciekawszego rebrandingu grudnia. To jeden z ostatnich akordów 2020 roku, roku trudnego dla nas wszystkich, ale też roku, z którego pod względem blogowym jestem bardzo zadowolony.
Dzisiejszy wpis nie jest jednak ostatnim wpisem, w którym odnoszę się do minionego roku. W przyszłym tygodniu przedstawię Ci zestawienie najciekawszych rebrandingów 2020 roku, a być może zdecyduje się także na małe osobiste podsumowanie minionych 12 miesięcy.
Grudniowe rebrandingi
Po arcyciekawym listopadzie przyszło pewne grudniowe wyhamowanie. Mimo tego byliśmy świadkami kilku ciekawych rebrandingów. Swoje logo zmieniła irlandzka siatkówka, WTA czy polski hokej. Rebranding przeszła także platforma edukacyjna Coursera, a zupełnie nowe i niezbyt dobre logo zaprezentowała Koalicja Polska. O tym, a także sporo więcej przeczytasz w brandingowym przeglądzie grudnia.
Rebranding miesiąca: Pringles
Ostatecznie za najciekawszy rebranding grudnia 2020 uznałem zmianę logo i opakowań popularnej marki Pringles. Wszystko dlatego, że budził on we mnie ambiwalentne odczucia. Na początku byłem jego wielkim przeciwnikiem, by z każdym kolejnym spojrzeniem coraz bardziej się do niego przekonywać.
Pringles nowe logo
Do tej pory Pringles reprezentowane było przez logo składające się z nazwy marki oraz sympatycznego wąsacza. Pan Pringle czy Mr P. poza obszernymi wąsami, zajmującymi zdecydowaną większość twarzy miał również krzaczaste brwi, które wielu uznawało za jego fryzurę. Wprawdzie znak miał kilka niezbyt potrzebnych gradientów, to moim zdaniem nie wymagał radykalnych zmian.
Radykalnych zmian nie było. Logotyp pozostawiono w praktycznie niezmienionej formie. Odświeżeniu i uproszczeniu uległ wizerunek Pana P. Jego charakterystyczne wąsy są teraz jednokolorowe, a bujne brwi przystrzyżono. Pewną niekonsekwencją jest fakt, że z sygnetu zniknęły obrysy, a mimo to pozostawiono go w muszce maskotki, będącej łącznikiem między sygnetem a logotypem. Gdy pierwszy raz zobaczyłem nowy znak, byłem bardzo zawiedziony. Ostatecznie jednak w miarę oswajania się z nim, zaczął mi się naprawdę podobać.
Znaczącą nowością jest fakt, że Pan P. potrafi teraz wyrażać emocje. I tak na wersji Wavy jest on bardziej uśmiechnięty, a na ostrych Scorchin ewidentnie widać, że ich moc dała mu się we znaki. To zdecydowanie miły akcent, który marketingowcy Pringles będą mogli ogrywać nie tylko na paczkach, ale też w komunikacji wizualnej marki.
Pringles nowe puszki
Rebranding Pringles to nie tylko nowe logo, ale też odświeżone puszki. Muszę przyznać, że miałem zawsze problem z tymi chipsami, bo poza paroma klasycznymi smakami, zawsze musiałem brać puszkę do ręki, by doczytać co to za smak. Design opakowań, a dokładnie jej czytelność mocno szwankowała.
Firma Pringles zaktualizowała swoją niepowtarzalną puszkę o świeży, nowy wygląd, który charakteryzuje się odważnymi odcieniami i czystym designem, podkreślając innowacyjne smaki chipsów i niepowtarzalny kształt, który można układać w stosy. Chociaż wygląd może być nowy na zewnątrz, z dumą mogę powiedzieć, że nie zmienia nieodpartego smaku, który zawsze był we wnętrzu każdej puszki Pringles i celebruje wyjątkowe doznania z przekąsek, które są częścią każdego kęsa – Gareth Maguire, starszy dyrektor marketingu w Pringles North America.
Nowe opakowania rzeczywiście są dużo czytelniejsze. Podoba mi się także nowa, żywa kolorystyka. Nie do końca pasują mi niestety realistyczne zdjęcia grilla czy innych elementów, do całości opakowania. Być może jest to jednak zbyt duże czepialstwo.
Wraz z debiutem nowego znaku zadebiutowała także nowa linia Scorchin. W przeszłości firma wprowadzała na rynek pikantne smaki, ale Pringles Scorchin to pierwsza lina dedykowana fanom ostrych smaków. Chipsy z linii Scorchin mają dedykowany wygląd puszek oraz logo. Nie mamy informacji czy nowa linia pojawi się w Polsce.
Sympatia, którą darzę rebranding Pringles, dojrzewała we mnie jakiś czas. Na początku byłem bardzo negatywnie nastawiony do nowego znaku. Po kilku tygodniach dalej uważam, że kilka rzeczy można było zrobić lepiej, ale nowy wizerunek Pringles mi się podoba. A Ty co sądzisz o tym rebrandingu? Podziel się koniecznie swoją opinią w komentarzach!
Też miałem podobne przemyślenia i też na początku nowy znak mi się nie podobał, ale ostatecznie zacząłem się do niego przekonywać. Co ciekawe ja też odbierałem brwi jako włosy na głowie i w pierwszym odruchu pomyślałem, że Mr. P. się zestarzał i wyłysiał 😉
Wcześniej nie zwracałem na to uwagi, ale teraz też bym uprościł i muchę i logotyp – pozbawiłbym oba elementów obrysu. Jak spłaszczać to spłaszczać, metodą Coco Chanel, tj. odejmując wszystko co zbędne, ale nic ponad to co konieczne!