Adobe MAX 2020
Adobe MAX to doroczna, organizowana w Los Angeles, konferencja amerykańskiej firmy. Tym razem, po raz pierwszy w historii, impreza odbyła się całkowicie online. Po raz pierwszy również, uczestnictwo w niej było darmowe. Poza keynotem, podczas którego prezentowane są aktualizacje i nowe narzędzia od Adobe, w ramach konferencji odbywa się wiele szkoleń, warsztatów i innych imprez towarzyszących. Tym razem wszystko dostosowane było oczywiście do uczestnictwa zdalnego. Rokrocznie impreza przyciąga największe nazwiska światowego projektowania. W tym roku prelegentami byli między innymi Annie Leibovitz, Aaron Draplin czy Sagi Haviv. Na imprezie Adobe pojawił się także Unmesh Dinda, a także… Tyler, the Creator i Keanu Reeves.
Adobe Illustrator wylądował na iPadach
Dwa lata temu Adobe zapowiedziało dostosowanie Photoshopa do iPadów. W zeszłym roku, podczas Adobe MAX 2019, Photoshop rzeczywiście pojawił się na tabletach Apple. Jednocześnie firma ogłosiła, że pracuje nad przeniesieniem na te urządzenia Illustratora. Obietnica została spełniona i podczas Adobe MAX zaprezentowano aplikację do grafiki wektorowej. Na pierwszy rzut oka Illustrator działa lepiej niż zeszłoroczny debiutant Photoshop, jednak również daleko mu do znanego z komputerów pierwowzoru. Jestem bardzo ciekawy jak Illustrator na iPady będzie się rozwijał i czy szybko dorówna takim narzędziom jak Assembly, Vectornator X czy Affinity Designer.
Filtry neuronowe w Photoshopie
To chyba najgłośniejsza i najbardziej medialna nowość. Adobe pokazało filtry oparte na sztucznej inteligencji, pozwalające na zmianę oświetlenia, ułożenia głowy czy miny fotografowanej osoby. Filtry pozwalają także na odmładzanie/postarzanie osoby na zdjęciu, wygładzanie skóry czy kolorowanie czarno-białych zdjęć. Wprawdzie na razie filtry działają średnio i są raczej melodią przyszłości, to ta przyszłość wygląda szalenie interesująco. Adobe mając takie możliwości finansowe i szerokie grono specjalistów, dzięki tego typu projektom, może za jakiś czas znów odskoczyć konkurencji.
Adobe Fresco na iPhone oraz kilka innych nowości
Fresco nie jest może tak popularne, jak chociażby Procreate, jednak wciąż to całkiem porządna aplikacja do wirtualnego malowania. W tym roku zyskała ona kilka nowości, takich jak wsparcie dla warstw tekstowych, wielokolorowy eyedropper czy opcja przycinania wektorowych pędzli. Adobe najbardziej chwaliło się wprowadzeniem iPhonowej wersji narzędzia, choć ja zupełnie nie widzę dla niego zastosowania. Nie wyobrażam sobie bowiem malowania paluchem na małym ekranie swojego iPhone’a. Więcej o nowościach we Fresco możesz usłyszeć w załączonym poniżej filmie Martina z kanału Yes I’m a Designer.
Streaming live z pracy w Photoshopie, Illustratorze oraz Fresco na iPadzie
Od kiedy streamy z projektowania pojawiły się na Behance wiadomo było, że prędzej czy później Adobe zaprezentuje narzędzie, które pozwoli wszystkim nam na streamowanie swojej pracy. Tak też się stało. Na razie opcja pojawiła się na iPadach w aplikacjach Photoshop, Illustrator i Fresco, jednak przypuszczam, że prędzej czy później Adobe umożliwi streaming z poziomu aplikacji Creative Cloud na pecetach i Makach.
Pozostałe nowości w pakiecie Creative Cloud
Adobe podczas MAX 2020 pokazało jeszcze kilka mniejszych nowości w pakiecie Creative Cloud. Najgłośniejszą Photoshopową nowinką były z pewnością filtry neuronowe, jednak warto wspomnieć o nowym ficzerze pozwalającym na podmianę nieba na fotografiach. Wprawdzie podobne możliwości ma, chociażby Luminar czy dziesiątki aplikacji na smartfony, jednak użytkownicy Photoshopa z pewnością się z tej małej nowości ucieszą. Illustrator zadebiutował na iPadach, ale wersja na komputery też dostała sporo nowości. Aplikacja dostała nowy, rozbudowany panel do rekoloryzacji, rozbudowane opcje przyciągania i wyrównywania tekstu oraz 100x większy obszar roboczy (Corel stracił właśnie jeden z niewielu argumentów za używaniem go). Wszystkie zmiany opisane zostały na stronie Adobe.
Zeszły rok był rokiem Adobe XD. W tym narzędzie to nie dostało zbyt wiele nowości, jednak wciąż jest to chyba najszybciej rozwijające się narzędzie od Adobe. Premiere Pro dzięki Adobe Sensei ma teraz konwertować głos na tekst, choć pewnie szybko tego ficzera w Polsce się nie doczekamy. Lightroom otrzymał rozbudowane narzędzie do Color Gradingu, a Indesign możliwość edycji treści online, co jest szczególnie ciekawym rozwiązaniem w dobie pracy zdalnej. Rush otrzymał natomaist dostęp do darmowej muzyki i dźwięków, dzięki partnerstwu ze Splice, a Aero pojawiło się w wersji beta na komputerach.
To już wszystkie najciekawsze nowości zaprezentowane bądź zapowiedziane na Adobe MAX 2020. Cały Keynote możesz obejrzeć w filmie załączonym powyżej. Mimo wczesnej fazy projektu duże wrażenie zrobiły na mnie filtry neuronowe w Photoshopie. Cieszę się, że Adobe coraz częściej wprowadza do swoich narzędzi rozwiązania czerpiące ze sztucznej inteligencji. A na Tobie co zrobiło największe wrażenie? Śledziłeś na żywo konferencję Adobe, czy raczej ograniczasz się do takich podsumowań jak to?
Odpowiadając na pytanie. Największe wrażenie wywarła na mnie możliwość „zrestartowania” smart objecta 🙂 (piszę serio), aż dziw bierze.
Zupełnie mnie to nie dziwi! Gdy pracujemy długo i dużo na jakimś programie to naturalne jest, że bardziej doceniamy małe zmiany, ułatwiające nam pracę, niż wielkie idee!
To prawda. Ja też lubię małe usprawnienia do czynności, które wykonuję codziennie, wielokrotnie, powtarzalnie.
P.S.
Nie pamiętam kiedy ostatnio podmieniałem niebo 😉 i czy w pracy komercyjnej w ogóle 😉 ale rozumiem, że ta funkcja jest potrzebna. To jak z mechanizmem do wydzielania włosów z tła – używam średnio raz na rok, ale z drugiej strony cieszę się, że mogę to zrobić w 5 minut, nie w 5 godzin. Za to filtry neuronowe to póki co (ufam w dalszy rozwój) zabawka, która przyda się by „uśmiechnąć” losowego modela na zbiorowym foto ze stocka, ale jest zupełnie nieprzydatna gdy twarz jest znana (każdy widział zdjęcie uśmiechniętego Brada Pitta i nie przekona go sztucznie uśmiechnięta fotka).
Powiem Ci, że sporo latam dronem i podmiana nieba na zdjęciach potrafi odmienić oblicze zdjęcia. To wprawdzie trochę oszustwo, no ale nie startuję w konkursach fotograficznych, więc nie muszę się martwić;) Ja wprawdzie używam do tego Luminara od Skylum, jednak będę musiał sprawdzić, jak się spisuje ta funkcja w Photoshopie.
Wszystko zależy od tego nad czym ktoś pracuje. Ja nie obrabiam zazwyczaj ani pejzaży, ani portretów więc wiele z funkcji im przeznaczonym nie wykorzystuję na co dzień. Dobrze że Photoshop jest taki wszechstronny i nadaje się do wszystkiego.
Małe sprostowanie do filtrów neuronowych – to technologia nVidia zaadoptowana przez Adobe. To nie ich specjaliści (chociaż może ich pieniądze) pozwoliły na to by zawitała taka zabawka pod strzechy. Tak się kiedyś zastanawiałem kiedy będzie możliwość pobawienia się takimi bajerami, które dotychczas były dostępne jedynie w tajnych laboratoriach 😉 😉 😉 No i są. Bawią i uczą (że droga jeszcze daleka i kręta) 😉
Taka uwaga do Illustratora – rozbudowane przyciąganie do glifów czy 100 x większy obszar roboczy trafiły do Illustratora wiele tygodni temu. Tak naprawdę tylko narzędzie do ponownego kolorowania obrazka było nowością dostępną w ramach aktualizacji po konferencji. Wiem, bo śledzę temat i na bieżąco aktualizuję program 😉 chociaż chyba coś tam poprawili/zmienili w przyciąganiu do glifów, ale nie była to zupełna nowość.
Co do Illustratora to złapałeś mnie na tym, że dalej korzystam z wersji CC 2019. Na początku 2020 był tak niestabilny, że go sobie odpuściłem, a potem jakoś nie było czasu na aktualizację, stąd jak na scenie powiedzieli, że to nowość to uznałem, że tak rzeczywiście jest – mój błąd!
U mnie działał stabilnie.
Dla mnie najlepszym usprawnieniem jest zapisywanie plików w tle (to nowość sprzed chyba roku, albo z początku tego roku).
Akurat robiłem wtedy projekty opakowań, dosyć ciężkie, skomplikowane pliki, tak że średnio 10 minut (!) zapisywał mi się jeden, a że lubię mniej więcej co 10 minut zapisać plik (o czym przypomina mi plugin Autosaviour od AstuteGraphics) to praca była mordęgą – połowę czasu pracy traciłem na zapisywanie pliku i wtedy pojawiło się jak zbawienie zapisywanie w tle, dzięki któremu mogłem równocześnie zapisywać i pracować dalej nad plikiem.
Tak jak wspominałem wcześniej przy okazji Photoshopa – ja tam lubię takie usprawnienia techniczne, przydatne na co dzień, niekoniecznie bajery.
No to czas na aktualizację, choć znając mnie, to pewnie będzie to aktualizacja do wersji 20, a nie 21;)